Dom soli i łez – Erin A. Craig
Na pewno znacie baśnie braci Grimm. Historia książki Erin A. Craig “Dom soli i łez” jest właśnie inspirowana baśnią z 1812 roku pt. “Stańcowane pantofelki”. Będąc dzieckiem oglądałam animowane bajki, ale tej nie pamiętałam. Jednak cudownie było przenieść się w czasie do dzieciństwa. Chociaż ta książka nie należy do tych dla dzieci. Jako literatura młodzieżowa ma w sobie thriller, może trochę horroru, kryminał, romans i fantastykę. Czyli teoretycznie każdemu powinna się spodobać. Jest to książka zaskakująca. Dobrze napisana i zawiera w sobie bardzo ważne przesłanie, ale o tym w przemyśleniach.
Ocena: 8/10
Dom soli i łez – tytuł i okładka
Mnie do zakupu skłoniły dwie rzeczy tytuł i okładka. Opis oczywiście przeczytałam, ale jaki on by nie był to już samo wrażenie było mocno na plus. Czy wszystko łączy się z historią? Jak najbardziej. Na okładce widzimy skały i wodę obmywające ich brzegi. Na dole pośród wód wije się ośmiornica. Wszystkie rozdziały zaczynały się od macek. Co jeszcze bardziej mnie urzekło.
Tytuł przyciąga. Nie wiadomo za dużo, ale chcemy wiedzieć wszystko. Dlatego po książkę koniecznie trzeba sięgnąć.
Dom soli i łez – historia
Sióstr na początku było 12. Zostało stanowczo za mało. Pałac Highmoor nie może zakończyć żałoby, która dosłownie trwa i trwa. Ludzie zaczynają szeptać, że cała rodzina Thaumasów jest przeklęta. Gdy ginie Eulalie pozostaje tylko osiem sióstr. Jej śmierć jednak wzbudza podejrzenia u Annaleigh, która jest przekonana o morderstwie. Planuje znaleźć mordercę. I przede wszystkim trzymać żałobę.
Nowa żona króla Ortuna Morella ma jednak inne zdanie. Uważa, że dziewczęta zasługują na zabawę, kolorowe stroje i rozrywkę. Dlatego po pogrzebie ostatniej zmarłej siostry obwieszcza wszem i wobec swoją ciążę. I namawia do świętowania. Czuje nawet, że będzie to chłopiec i miejsce na tronie chce zagarnąć właśnie dla niego.
Dziewczęta, aby przerwać już długo panującą żałobę otrzymują elfie pantofelki, niebotycznie drogie. Odkrywają tajemne przejście do każdego miejsca na świecie i wybierają wykwintne bale w pobliskich królestwach. Niszcząc przy tym nowiuteńkie pantofelki.
Jednak Annaleigh uważa, że to zły pomysł. Nie chce słuchać o klątwie i szuka odpowiedzi. Niestety pojawiają się tylko kolejne pytania i śmierci, które niełatwo można wytłumaczyć. Niestety okazuje się nawet, że to, w co wierzyła może okazać się jedynie kłamstwem.
Ta historia to wszystko czego potrzebuje książka młodzieżowa i wszystko, czego potrzebuje czytelnik, żeby ją pokochać. Zakończenie jest zaskakujące, całość pisana jest przyjemnym językiem.
Przemyślenia
Książka “Dom soli i łez” jest dosłownie magiczna. Miejscami mroczna, ale przede wszystkim baśniowa.
Jednak tak jak pisałam na początku, ma w sobie bardzo ważne przesłanie. Mianowicie marzenia. Nigdy ich nie można tracić. Zawsze trzeba do nich dążyć. Najważniejsze to, to że trzeba je mieć. Każda spadająca gwiazda to marzenie jednej osoby, które właśnie się spełniło. Czy nie brzmi to magicznie?
Zatrzymajcie się na chwilę, pojedźcie w miejsce, które nie jest oświetlone światłami miast. Zobaczycie, że w każdej minucie można dostrzec spadającą gwiazdę. Ostatnio będąc nad jeziorem położyłam się na pomoście. Dookoła mnie była cisza i spokój (nie licząc mojej ekipy, która jednak co jakiś czas się odzywała). Patrzyliśmy w niebo i nic więcej nie było nam potrzebne do szczęścia. Byliśmy razem. Wspólnie mogliśmy się zatrzymać na chwilę i po prostu podziwiać naturę i otaczający nas wszechświat. Polecam i życzę tego każdemu.
Ja jeszcze nie oglądałam filmu na podstawie baśni, ale na pewno nadrobię “Stańcowane pantofelki“.
Zachęcam Was do poznania innych książek, które czytam i recenzuję RECENZJE.

