Recenzje

Gargulec – Andrew Davidson

Idealne życie i wygląd, a pieniądze są najważniejsze. Bohater ma wszystko. Dobrą pracę, świetną aparycję, a co za tym idzie i powodzenie nie tylko u płci przeciwnej. Dodatkowo pieniądze spadające z nieba. Do czasu. Jak to jest mieć wszystko i wszystko stracić. Właśnie tego się dowiecie. Gargulec jest naprawdę świetną książką, dla każdego.

Ocena: 10/10

Gargulec

Główny bohater staje się cudem. A on całą sytuację postrzega jako tragedia, która jest nieodwracalna i staje się torturą. Co się stało? Był wypadek samochodowy, a za tą sprawą pojawił się pożar. Idealne ciało… które stało się stopioną figurą woskową. To, co go spotkało nie było planowane, ponieważ do tej pory on sam sterował swoim życiem. Dlatego podejmuje decyzję o zakończeniu swojego życia. Pozbawiony nadziei, tylko śmierć wydaje się być ukojeniem, nie tylko bólu, ale i przegranej.

I miłość- twardsza niż kamień, silniejsza niż śmierć.

Stłamszony całą sytuacją, nie widzący żadnego rozwiązania… Nawet osoby, które przeżyły podobną tragedię, nie są w stanie mu pomóc. Czuje tylko żal, wstręt i pogardę. Bo nikt przecież nie pokocha potwora. Dawni “przyjaciele” odeszli, widząc, że nie jest tą samą osobą, co kiedyś. W końcu w głowie im były tylko narkotyki i alkohol. Jeszcze jest jedna rzecz, która jest tutaj kluczowa, ale myślę, że tego możecie dowiedzieć się sami… czytając książkę. No i co dalej. Mamy historię, mamy tragedię… i mamy dalszy wątek. Marianne Engel ma schizofrenię, ale przywraca chęć życia naszemu bohaterowi, który… nie ma imienia. Jest osobą anonimową, pomimo, że wiemy o nim wszystko.

To nasze blizny czynią nas tym, kim jesteśmy.

Gargulec – tytuł

Skąd ten tytuł? Marianne opowiada mu o sercach gargulców. No i nie tylko. Ich historia jest również podobna do tych z XIV w. Bohaterów zaczynamy uwielbiać, a historie, które poznajemy są nie do zapomnienia. Książka na pewno zostawia po sobie ślad w naszej psychice. Dowiadujemy się z niej o swojej powierzchniowości i pozwalamy się odkrywać na nowo.

Powiada się, że w wieku lat dwudziestu człowiek ma twarz, jaką otrzymał od Boga, w wieku czterdziestu zaś taką, na jaką sobie zasłużył.

Zaczynamy dostrzegać to, co niewidoczne. Pozwalamy się ponieść emocjom, których nam dostarcza. I zagłębiamy się w całej historii, którą autor nam przygotował.

Zapraszam na moje recenzje i na Insta.

Jeden komentarz