Recenzje

Kod emocji – Bradley Nelson – recenzja przedpremierowa

Niektóre książki są ciekawe z tytułu, drugie z opisu, a jeszcze inne zachęcają nas okładką. Czy warto nabierać się na to, co jest w opisie? Tak naprawdę inaczej nie mamy możliwości poznania książki, więc czasem spotkają nas takie, które potrafią nas mocno rozczarować. “Kod emocji” to książka napisana przez doktora, który opracował metodę uwalniania zablokowanych emocji. Bradley Nelson to na pewno wspaniały człowiek, ale czytając te wszystkie cudy, których dokonał, to Jezus przy nim to pikuś, a sam Bradley to istota potężniejsza od Boga. Czy to bajka?

Ocena: 3/10
Premiera: 30.09.2020

Kod emocji

Kod emocji – dlaczego tak słabo?

Po książce o emocjach, napisanej przez doktora po prostu spodziewałam się czegoś więcej. W książce jest ogrom historii ludzi, którzy za pomocą Kodu emocji pozbyli się chorób, wyzdrowieli, uleczyli się. Jednak są to tak nieprawdopodobne historie, że Biblia przy tym wymięka. Co więcej cudy z Biblii są opisywane jako naprawdę mające miejsce. Każdy powinien oceniać to sam, a nie mieć narzucone, że tak właśnie było. Jestem człowiekiem małej wiary i nie rozumiem, po co to łączyć? Nauka, a Bóg to jak dzień do nocy.

No i kolejny wniosek. Książka jest tylko dla chrześcijan. Przed rozpoczęciem trzeba się pomodlić do Boga (tak tego konkretnego Boga). Chcąc przeczytać książkę o emocjach i o właściwie kodzie emocji, nie chcę czytać o Bogu, o modlitwie,ani o wdzięczności dla stwórcy. Rozumiem nawet, żeby wspomnieć o tym raz, ale nie przy każdej metodzie.

Myślałam, żeby w ogóle nie dawać oceny. Bo może komuś książka naprawdę pomoże, ale z drugiej strony. Wypróbowałam pierwsze ćwiczenie na sobie. Mówię świetnie. Działa. Czytam dalej. Później zrobiło się już naprawdę dziwnie. Jakby miał się dokonać cud. W połowie czytania wypróbowałam tą metodę na chłopaku i jego siostrze, tylko nie wiedzieli co ma się stać, gdy zrobią odpowiednie rzeczy. Nie chciałam, żeby było to wymuszone jak pewnie było u mnie. I co? No no i właśnie nic.

Kod emocji – historia

Książka dzieli się na cztery części. I Uwięzione emocje to tak naprawdę wstęp do poznania siebie i tego co może w nas siedzieć. Z czym będziemy musieli walczyć i co będziemy musieli zrobić, aby stawić temu czoła. II Świat energii to część powiedziałabym naukowa. Nawiązanie do starożytności, aby czytelnik faktycznie nie uznał metody za dość zabawną ponieważ polega ona na jeżdżeniu magnesem (takim z lodówki) w odpowiednich miejscach na ciele. III Kod emocji w praktyce to nic innego jak w końcu dowiedzenie się, o co w tym wszystkim chodzi. Ćwiczenia, metody, tabelki. IV Przyszłość w jasnych barwach to wszystko to, co możemy osiągnąć za pomocą metody i co zrobić, aby nigdy więcej nie musieć mierzyć się z zablokowanymi emocjami. Mieć cudowne i długie życie.

Przemyślenia

Czytałam opinie na Goodreads na temat książki i niektórym ludziom naprawdę ta metoda pomogła. Dlatego pamiętajcie, że jest to tylko moja opinia i akurat mnie ta metoda nic nie dała. Jasne, może za mało ćwiczyłam, może nie byłam skupiona. Nie twierdzę, że wszystko zrobiłam idealnie. Jednak też mam swoją wiarę i swój mózg i po prostu nie wierzę, że taka metoda jak Kod emocji nagle może zastąpić całą medycynę. Gdyby tak było to na świecie byliby tylko lekarze od kodów emocji, a szpitale przestałyby istnieć. Więc musicie ocenić sami, czy to faktycznie ma sens.

Jestem osobą, która lubi poznawać, uczyć się, odkrywać, ale są pewne granice wiary w to, co nam pomaga. Wiem, że sama rozmowa czasem może pomóc, ale no nie na wszystko. Metoda z książki to na pewno cud, jeśli tylko na Was zadziała.

Mam nadzieję, że jeśli jednak postanowicie sięgnąć po książkę, to pójdzie Wam lepiej niż mnie. Za książkę dziękuję wydawnictwu Galaktyka.
A wszystkie moje recenzje możecie zobaczyć w Spisie recenzji.