Lina – Sara Antczak
Czy jakaś książka zmieniła Wasze postrzeganie na świat? Wiele z nas ma tak wiele i zupełnie nie potrafi tego docenić. Książka “Lina” trafiła do mnie przez przypadek, wiadomość o niej utknęła w spamie na kilka miesięcy, udało się ją odnaleźć i oto jest. W całej okazałości. W tym roku mocno ograniczyłam czytanie książek polskich autorów, w tamtym roku zbyt dużo razy po prostu się rozczarowałam. Jeśli chodzi o Sarę Antczak, przeglądałam profil autorki na Instagramie. I wiem, że Sara dokładnie czuła to o czym pisała. Dzięki temu książka jest wyjątkowa, zawiera w sobie ogrom siły, wiele lekcji i wspaniałą naukę na całe życie. Jeśli chcecie dowiedzieć się o mojej historii z pokonaniem lęku… czytajcie do końca.
Ocena: 9.5/10
– To wszystko, co mam. Wszystko – mówi z naciskiem. (…)
– Lepiej znajdź coś więcej, Nina – odpowiada po chwili Rajewski. – Bo inaczej to, co kochasz, szybko cię zabije.
Lina – historia
Nina jest dziewczyną po przejściach, nigdy nie miała swojego miejsca na świecie, nigdy nie była kochana. Zawsze musiała po prostu przetrwać. Gdy przeżyła piekło, weszła w jeszcze większy żar. Nie ma nic do stracenia, jest wolna, biedna i zakochana w górach. Nina to dziewczyna, która się nie poddaje. NIGDY. Chce dostać się do klubu wspinaczkowego, za wszelką cenę. Jej determinacja sprawia, że zostaje zauważona i może robić to, co kocha. Dzieląc swoją pasję z innymi, nawet jeśli nikt inny jej nie lubi. Próba charakteru, której zostaje poddana zmienia nie tylko ją, ale i jej otoczenie.
Drugim bohaterem w książce jest Mikołaj. To nie jest typowy bad boy. To jest dosłownie zło. Łamie prawo, szuka siebie, wspina się i nic innego się dla niego nie liczy. Jest załamany już wiele lat, po stracie ojca nie potrafi się podnieść, umie tylko iść w stronę szczytu nie patrząc na konsekwencje.
Ninę i Mikołaja łączy więcej niż im się wydaje. Jednak szczyt jest tylko jeden, a ich dwójka. Jak zakończy się ta historia, która jest połączeniem bólu, determinacji i cierpienia? Czy sekrety przeszłości przeszkodzą im w… normalnym życiu?
Kiedy zginę, świat się nie zmieni. Nic się nie zmieni.
Przemyślenia
Historia z książki “Lina” jest bezbłędna. Jest bardzo mroczna, smutna, ale zarazem piękna. Człowiek czytając ją ma ochotę ruszyć od razu w góry. Nie zatrzymywać się, nie oglądać za siebie. Po prostu wejść na szczyt i udowodnić swoją siłę. Na początku miałam obawy czy książka w ogóle mi się spodoba. Tematyka mocno odbiega od tej, którą czytam na co dzień. Jednak biorąc ją do ręki i widząc, że ma tylko 285 stron, stwierdziłam, że raz się żyje. Teraz w głowie mam jedynie myśl, czemu ona ma tak mało stron? Mogłabym czytać tą historię jeszcze co najmniej przez 500 stron…
I tylko kochając góry można tak pięknie przedstawić miłość do nich.
Góry tylko nas przyzywają. Od nas zależy, czy odpowiemy na wezwanie.
Od bohaterów tej książki moglibyśmy uczyć się odwagi, wytrwałości i dążenia do celu. Nina pomimo całego zła tego świata nigdy się nie poddała. Mikołaj pomimo straty nadal kontynuował to, co sprawiało mu radość, albo chociaż oderwanie od rzeczywistości. Cała historia daje nadzieję każdemu, kto tylko zechce ją przeczytać. Ta historia jest lekiem na całe zło. Ta historia uczy, nie bawi, ale wzrusza. To również historia o miłości, która musi zmierzyć się z przeszłością, murem teraźniejszości i strachem przyszłości. Ta historia nie może zostać pominięta. Myślę również, że ta historia przeszła zupełnie bez echa, a powinien ją znać każdy. Saro, jeśli to czytasz… dziękuję Ci za “Linę”.
Dopóki żyję, jest nadzieja. A po drugiej stronie nie ma nic, teraz czuję to bardzo wyraźnie. Tam nie ma nic.
Moja historia poza książką
W dniu kiedy piszę tą recenzję pokonałam swój strach! Nie mam lęku wysokości, ale panicznie boję się drabin. Zupełnie nie wiem czego dokładnie, może boję się spaść? Czasem nawet wejście na strych po drewnianych (stabilnych, przymocowanych) schodach (które jednak wyglądają jak drabina) jest dla mnie wyzwaniem, ale dzisiaj zrobiłam coś więcej niż wejście na strych schodami… Dzisiaj weszłam na bardzo wysoką drabinę. Pomógł mi chłopak i tata. Jeden był na dole, drugi na górze i zrobiłam to! Niesamowite uczucie, wdrapać się na szczyt, własnymi siłami. Po przedmiocie, który straszy mnie od dziecka. I choć to mały krok dla ludzkości to dla mnie naprawdę ogromny. Czy książka “Lina” miała wpływ na moje pokonanie strachu? Zdecydowanie tak. Bo nasze ograniczenia, wynikają tylko z NASZYCH ograniczeń, a ja nie chce ograniczać samej siebie.
Zawsze lubiłam wódkę. To najuczciwszy z alkoholi. W przeciwieństwie do wina i piwa nie pachnie zabawą ani radością. Wódka śmierdzi i smakuje dokładnie tym, czym jest – trucizną.
Zapraszam Was do śledzenia mojego konta na Instagramie @thediize, gdzie codziennie dodaję nowe zdjęcia. I jeśli chcecie przeczytać więcej recenzji, które napisałam to śmiało wchodźcie w zakładkę Spis recenzji.

