Recenzje

Netflix: To się nigdy nie uda – Marc Randolph

Każdy z nas ma marzenia, każdy ma pomysły i coś do zrobienia w swoim życiu. Każda firma właśnie tak zaczynała, od pomysłu, prób i błędów. Nie znam osoby, która nie znałaby Netflix’a. Ale czy każdy zna jego historię? Ja byłam święcie przekonana, że firma istnieje może od kilku lat i akurat tak im się udało wstrzelić w zapotrzebowania. Jednak historia firmy ma tyle lat, co ja Widocznie 1997 rok był jeszcze bardziej przełomowy niż myślałam. Przed Wami “Netflix: To się nigdy nie uda”. Napisał ją współzałożyciel i pierwszy CEO firmy Marc Randolph. Książka odkryje przed Wami tajemnicę, zabierze do początków firmy i da kopa do działania.

Ocena: 10/10

Netflix: To się nigdy nie uda

Netflix: To się nigdy nie uda – okładka i tytuł

Pomyślcie – Neflix: Co widzicie? Czarne logo z czerwonym napisem, prawda? W tle lecące białe napisy na czarnym tle. Bingo. Taki właśnie jest Netflix. Prosty, chwytliwy i genialny. Okładka skupia w sobie to, co najważniejsze. To miało się NIGDY nie udać. Jako czytelnicy od razu chcemy poznać historię, pytamy się dlaczego? Przecież Netflix to mistrzostwo świata.
Chyba nic więcej nie muszę dodawać ponieważ tytuł mówi sam za siebie.

Netflix: To się nigdy nie uda – historia

Zadajcie sobie kluczowe pytanie. Co wiecie na temat Netflix’a? Książka wprowadza nas do umysłu założyciela od 1997 roku aż do 2002 roku, czyli do 49 miesięcy po odpaleniu platformy. Poznajemy kształtowanie się idei. Wzloty i upadki. Poznajemy kluczowe pytania, które musi zadać sobie przyszły właściciel firmy. Z czym musieli się mierzyć przyjaciele czyli Marc i Reed Hastings. Dlaczego firma ma tak dużo plotek na temat jej powstania. Jakie były trudności, jak prowadzono testy czy coś się sprzeda. No i jak z pomysłu o kastetach mogło narodzić się wysyłkowe DVD? Książka “Netflix: To się nigdy nie uda” odpowiada na ogrom pytań, które może kiedyś sobie zadawaliśmy, na pewno w niezwykle prosty sposób tłumaczy, co i jak.

Marc natomiast uświadamia nas czym dla niego był sukces, dlaczego jego losy potoczyły się tak, a nie inaczej, z czego musiał zrezygnować i co poświęcić. Myślę, że był i jest szczęśliwym człowiekiem, ale tego szczęścia wcale nie definiują pieniądze. Są dla niego tylko jakimś dodatkiem w życiu. Uważam też, że książka nie została napisana dla pieniędzy, tak jak niektórzy mogą myśleć, ponieważ taka historia naprawdę wymaga opowiedzenia. A czytelnik po prostu tonie w słowach, zakochując się nie tylko w pomyśle, ale i platformie na nowo.

Myślę, że sama historia “Netflix: To się nigdy nie uda” to taka motywacja poprzez wydarzenia z przeszłości. Końcówka powala i naprawdę zachęca nas, żeby coś zrobić. I to koniecznie. Najlepiej natychmiast.

Przemyślenia

Książka “Netflix: To się nigdy nie uda” przede wszystkim da Wam ogrom motywacji. Pokazuje, że z każdej sytuacji da się wybrnąć. Każdy problem ma rozwiązanie, a życie jest za krótkie, żeby się poddawać. Myślę również, że pokaże Wam, że nie ważne ile osób w Was nie wierzy, ważne, że Wy wierzycie w siebie. Gdyby Marc się poddał już na starcie, gdy padł jego pomysł, nie osiągnąłby niczego. Ba! Nawet gdyby posłuchał swojej żony, to nie miałby nic. Wierząc w siebie, w swoje możliwości, pokonał złą passę i wspiął się na szczyt. Narodziny platformy i niezwykłe życie idei, to właśnie te rzeczy odnajdziecie w fenomenalnej książce.

Ocena jest niezwykle wysoka. Książka napisana jest bardzo przyjemnym językiem, czyta się ją z ogromnym zainteresowaniem. Jest to historia przeszłości, wszystko oparte jest na faktach i to wcale nie nudzi. Na koniec miałam łzy w oczach. Myślę, że to naprawdę piękna historia, którą każdy powinien poznać, jeśli tylko zna Netflix’a.

I najważniejsza kwestia. Myślę, że książka “Netflix: To się nigdy nie uda” nauczyła mnie więcej niż studia zarządzania na specjalności marketing. Naprawdę. Uczy też, że porażki są akceptowane i są lekcją na przyszłość. A tego może nauczyć jedynie życie, albo mądra osoba, która zechce się tym z Wami podzielić.

Zapraszam do przeczytania innych recenzji.
A tutaj zobaczcie stronę pana Marc’a Randolph’a.