Riverdale: Śmierć cheerleaderki – Micol Ostow
Lubicie dodatki do seriali w postaci książek czy gadżetów? Mnie przekonują gadżety, książki może mniej, bo jest ich po prostu mniej, ale uważam, że to świetne uzupełnienie historii. Czekam z niecierpliwością na kolejny sezon Riverdale, dlatego tak bardzo ucieszyła mnie premiera książki, którą napisała Micol Ostow pt. “Riverdale: Śmierć cheerleaderki”. Na mojej stronie możecie wrócić sobie do pierwszej książki z tej serii pt. “Riverdale. Dzień wcześniej“, książka tak mi się podobała, że otrzymała prawie idealną ocenę 9/10. A jak było z tą częścią?
Ocena: 5/10
Riverdale: Śmierć cheerleaderki – historia
Opis z tyłu książki jest bardzo długi. Myślę nawet, że za długi, bo nie pozwala czytelnikowi na odkrywanie kolejnych sekretów, czy zagadek. Wiemy wszystko z opisu, oprócz sprawców całego zamieszania. Pozwolę sobie na kopiuj wklej. Booo!
“Tym razem wraz z drużyną cheerleaderek The River Vixens wyruszamy za miasto, na weekendowy obóz, gdzie dziewczyny mają pogłębić relacje między sobą i dobrze się bawić. Na miejscu jednak nic nie jest tak, jak miało być – gwałtowna burza udaremnia wszystkie plany, zwiastując najgorsze… Ośrodek, do którego przyjechały, wygląda na opuszczony, a w dodatku niespodziewanie pojawiają się w nim dwie konkurencyjne drużyny. Na obozie zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a życie Vixenek jest w niebezpieczeństwie. Betty, Veronica i Cheryl będą musiały same rozwikłać kolejną zagadkę, sprawdzając, czy miejscowe legendy są prawdziwe.. Tylko kto za tym wszystkim stoi?
Tymczasem w Riverdale Archie, Jug i reszta chłopaków postanawiają spędzić wieczór w pubie La Bonne Nuit, grając w pokera. Beztroską atmosferę przerywa zniknięcie wszystkich pieniędzy z kasy. Sprawcą może być każdy. Czy komuś jeszcze można ufać?
W tej tajemniczej i nieprzewidywalnej opowieści wszystkie rozwiązania są prawdopodobne…”
Booo! Nie mam nic więcej do dodania. Jasne, mogę to napisać własnymi słowami, zmienić szyk zdania jak w pracy magisterskiej, ale po co. Uważam, że jest tu zawarte wszystko, co powinno się tu zawierać.
Przemyślenia
Książka “Riverdale: Śmierć cheerleaderki” jest mocno przegadana. A historia w niej zawarta jest tak banalna… dodatkowo ciągnie się jak flaki z olejem, a dla osoby znającej serial nie ma w tych wydarzeniach nic niesamowitego. Jednak autorka wspaniale potrafi przenieść bohaterów na kartki papieru. Są naprawdę identyczni jak w serialu. A jak się dobrze skupicie, to usłyszycie nawet ich głosy. Uważam, że jest to ogromny plus dla całej książki. Jednak nie tak ogromny, żeby dostała jeszcze lepszą ocenę.
Tak jak pierwsza część mnie wciągnęła, tak uważam, że w tej po prostu czegoś zabrakło. Nie jest to zagadka na miarę Riverdale. Nie wnosi to nic do historii, ale chociaż nie powiela serialu. Uważam również, że to najbrzydsza okładka tej serii. Poprzednie były mroczne, zagadkowe, serialowo fajne. Ta niestety pokazuje prześwietlone twarze bohaterów ze specjalnym filtrem. Szkoda, szkoda, szkoda.
Książkę czyta się niezwykle szybko. Są w niej rozmowy sms’owe pomiędzy bohaterami, co też zajmuje raczej sporo miejsca. Jednak jest to fajny dodatek dla czytelnika, pomiędzy akcją, która jakoś tam się toczy w książce “Riverdale: Śmierć cheerleaderki”.
Nowości od Wydawnictwa Feeria

