Śmierć w Błękitnej Lagunie – recenzja przedpremierowa
Zawsze w każdej książce staram się znaleźć coś pozytywnego. Myślę, że każdy autor chce coś również przekazać w swojej książce. Czasem jednak mam wrażenie, że chyba sami autorzy nie wiedzą do czego dążą. Przynajmniej tak mi się wydaje. Książka napisana przez Elżbietę Szudrowicz i Witolda Dębczyńskiego “Śmierć w Błękitnej Lagunie” to historia szóstki przyjaciół. Wszystko mamy znów zdradzone w opisie, więc wiemy, że ginie jedna z osób, czyli Ksawery. Pozostaje jednak pytanie, kto go zabił?
Ocena: 3/10
Premiera: wkrótce
Śmierć w Błękitnej Lagunie – tytuł i okładka
Tytuł jak i okładka bardzo przypadły mi do gustu. Są przemyślane i zgodne z tematem. Samo “Śmierć w Błękitnej Lagunie” przyciąga swoim brzmieniem, a okładka woła, aby po nią sięgnąć i poznać historię zawartą w środku. A zdanie opisujące książkę jeszcze bardziej nas zachęca. Jednak jest to za mało, aby książka była przeze mnie uznana za dobrą.
Śmierć w Błękitnej Lagunie – historia
Muszę Was zmartwić, przez połowę książki i to pierwszą połowę dosłownie nic się nie dzieje. Czytamy o piciu, życiu i jedzeniu. Historia to podróż szóstki przyjaciół na Islandię, choć miałam wrażenie, że przyjaciółmi wcale nie są. Przynajmniej nie wszyscy się lubią, a po śmierci Ksawerego nie rozpaczają i liczy się dla nich tylko to, że nie mogą lecieć do Polski, że nie mają lunchu i ciepłej wody w jacuzzi. Każdego z przyjaciół poznajemy do pierwszej połowy książki. Co jest ciekawe? Każdy z podróżników miał motyw, aby zabić. W takim razie, kto tego dokonał?
Chyba zmęczyłam się czytaniem tej książki.
Na rozwiązanie sprawy czekamy dłuuugo, nadal brodząc po stronach, które nie mają większego znaczenia. Nawet ciężko napisać mi coś więcej o historii ponieważ nic nie poczułam czytając. Nie było napięcia, oczekiwania, podejrzanych. Były to po prostu kartki z literami.
Przemyślenia
Nie mam ich zbyt wiele. Ale książka “Śmierć w Błękitnej Lagunie” ma idealny rozmiar na jeden wieczór. Podczas jej czytanie nie staniecie się Sherlockiem, ale będziecie mogli odkryć zabójcę. Co najciekawsze wątek osadzony jest w przepięknej Islandii, której opisy oczywiście zachęcają do jej odwiedzenia.
Szkoda, że nie mogłam “poczuć” tej książki, ale myślę, że wielu osobom mogłaby się spodobać.
Za książkę “Śmierć w Błękitnej Lagunie” bardzo dziękuję: Novae Res.
A Was zapraszam do przeczytania wpisów o książkach: Poradniki.


Jeden komentarz
poulciak
Ta książka to zdecydowanie nie mój klimat. Myślę, że męczyłaby mnie. Lubię kiedy książki już od pierwszych stron porywają mnie do czytania. Pozdrawiam, poulciak