Trzynasta opowieść – Diane Setterfield – recenzja przedpremierowa
Są książki dobre i przeciętne. Wybitne i takie, których nie da się czytać. Są książki, których nienawidzimy i te, które kochamy od pierwszych stron. Jedną z tych wybitnych oraz taką, którą pokochałam dosłownie od pierwszej strony jest “Trzynasta opowieść” Diane Setterfield. Ta książka była dla mnie jak najpiękniejsza melodia, a muzyka, która wydobywała się z jej stron była rajem dla mojej duszy. Myśląc o niej- uśmiecham się. Czytając ją- nie mogłam wyjść z podziwu. A przed jej czytaniem- po prostu się bałam. Książka należy do literatury pięknej, mogę się mylić, ale nie czytałam wcześniej takiej. Miałam naprawdę spore obawy, czy ja wielbicielka książek należących do literatury młodzieżowej i kryminałów, po prostu odnajdę się w takiej. Odnalazłam się i przepadłam.
Ocena: 10/10
Premiera: 10.02.2021
Trzynasta opowieść – historia
Po przeczytaniu opisu, chcecie przeczytać tą książkę, choć tak naprawdę nie wiecie o czym jest. I wiecie co? Wcale nie musicie wiedzieć więcej. Aleee, jeśli chcecie to Wam powiem.
Sławna pisarka Vida Winter chce opowiedzieć swoją historię Margaret, która… (nie chcę napisać, że jest nikim ważnym), ale no prowadzi antykwariat ze swoim tatą. Od razu pojawia się pytanie skąd ten wybór? To jest dobre pytanie, ale tego Wam nie zdradzę. Margaret podejmuje się wyzwania i przyjeżdża do Angelfield, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Poznaje historię rodziny, domu, bliźniaczek. Jednak nie wie, czy to co słyszy nie jest tylko kolejną niedokończoną historią. Czytając książkę sami poznacie historie o duchach, śmierci i przeszłości. Będziecie krążyć wzgórzami i zastanawiać się ile z tych historii mogło zdarzyć się naprawdę i czy jest możliwość, że… wszystkie.
Ta historia nie musi posiadać więcej szczegółów, czy informacji. Gwarantuję, że tyle wystarczy, żebyście się w niej zakochali i nigdy nie chcieli oderwać.
Przemyślenia
Bardzo mi się podoba, że wydawnictwa wracają do klasyków, literatury pięknej i do tych książek, które przez wielu są kochane. Dla mnie to nadzieja, że w tym roku pomimo mojego postanowienia, że nie będę czytać do końca książek, które mi się nie podobają, będę mogła na palcach jednej ręki policzyć, ile książek odłożyłam. Na razie była to jedna, a mamy drugi miesiąc. Wracając do książki to zupełnie nie ma się czego bać, pomimo, że literatura piękna brzmi… groźnie. Książka “Trzynasta opowieść” nie jest pisana jakimś “dziwnym” językiem tylko jej znaczną część stanowią piękne opisy. Choć książka nie dotyczy jakiegoś pięknego tematu. Jednak samo zwiedzanie, poznawanie z Margaret Angelfield za sprawą słów staje się poezją dla czytelnika.
Wiem, że piszę to jakoś tak połamanie… ale nie mogę po prostu zebrać słów, żeby jak najlepiej opisać Wam mój zachwyt. Książka od jej zakończenia należy do jednej z moich ulubionych. Czytając ją, nie chciałam jej kończyć. Chciałabym za każdym razem, po ciężkim dniu wiedzieć, że czeka na mnie taka książka, że pomimo wszystko każdy dzień będzie dobry, bo będę ją czytać. Była idealna pod każdym względem.
Na pewno sięgnę po następną książkę autorki, czyli “Była sobie rzeka“. “Trzynasta opowieść” została napisana w 2006 roku, od tamtej pory skupiła wokół siebie grono fanów. Wcale im się nie dziwię. Książkę, którą mam ja uważam jednak za najpiękniej wydaną. I cieszę się, że w końcu mogę zacząć współpracę z wydawnictwem, które wydaje tak piękne książki. Dziękuję Wydawnictwo Albatros.

